I. Św. Józef jako przybrany ojciec

            Słabnące pokolenia. Jest to określenie, którego użył kard. Poupard na nazwanie postępującego kryzysu rodziny w ostatnich kilkudziesięciu latach. Wiemy, że najbardziej ucierpiała pozycja ojca, która pociągnęła też za sobą osłabienie roli matki. Pan Bóg przecież tak zaprojektował

rodzinę, że dla normalnego rozwoju dziecka potrzebna jest zarówno ojciec jak i matka. Dlatego obserwując te zmiany, autorzy książek naukowych nazwali nasze czasy cywilizacją bez ojca.

            W tej sytuacji Pan Jezus daje nam skarb w postaci Świętego Józefa wraz z Maryją. Jezus posiada dwoje rąk, by nas ukołysać: pocieszającą czułością Matki i czujną opiekę św. Józefa, aby nas chronił. Tą samą drogą wybierali święci. Na przykład św. Bernadetta nie zawahała się po wstąpieniu do zakonu wziąć św. Józefa za swego przybranego ojca. Zrobiła to pod wpływem maryjnego natchnienia. Bo właśnie poprzez Maryję wchodzi się w zażyłość ze św. Józefem.

            Przygotowując przyjście na ziemię swego jedynego Syna, Bóg Ojciec starannie zadbał by Jezus miał najlepszego ziemskiego ojca. Ewangelista Mateusz mówi nam, że Józef był człowiekiem

sprawiedliwym. Hebrajskie słowo określające człowieka sprawiedliwego brzmi cadyk. Fakt, że Józef został nazwany cadykiem, świadczy o tym, że pełnił on ważne funkcje publiczne i religijne w Nazarecie. Wiemy też, że Józef był człowiekiem żyjącym bożymi natchnieniami. Józef otrzymał przynajmniej cztery takie natchnienia, by chronić Jezusa i Maryję. W pierwszym śnie Pan rozkazał mu wziąć Maryję za swoją małżonkę i w ten sposób zapewnił Jezusowi bezpieczeństwo w pełnej rodzinie posiadającej ojca i matkę. Po raz drugi zjawił się Anioł, aby powiedzieć mu o zagrożeniu i o potrzebie ucieczki do Egiptu. Później Anioł zjawił się raz jeszcze i powiedział mu, że już czas i bezpiecznie mogą wracać do domu. W końcu, w sennym widzeniu Józef został ostrzeżony, że Archelaus panuje w Judei w miejsce swego ojca Heroda, dlatego też w drodze powrotnej powinien ominąć Judeę i wraz z rodziną zamieszkać w Galilei.

            Bóg Ojciec jako lekarstwo na ojcowskie niedobory daje nam świętego Józefa. Poprzez modlitwę do jedynego obrazu Ojca – świętego Józefa, wejdźmy na drogę powtórnego przyjęcia władzy ojcowskiej. Nie będzie to jednak władza, która kiedyś, być może, nacechowana była przemocą, lub obojętnością. Bóg Ojciec obdarzył Józefa darami miłości i czułości. Obdarzył go ojcowskim przywiązaniem, aby strzegł Jezusa z największą czujnością i delikatnością i prawdziwą

ojcowską troskliwością. To wszystko co Józef otrzymał od Boga Ojca przenosi teraz w modlitwie na nas: miłość, czułość, wytrwałą opiekę i władzę rodzicielską rozumianą jako troska o nasz wzrost.

            Specyficzne zadanie św. Józefa polega na tym, że ma on w nas przez swe wstawiennictwo, nasycić nasze emocjonalne i duchowe niedobory ziemskiego ojca. Psychologowie powiadają, że każdy dorosły mężczyzna, czy kobieta nosi w sobie taką cząstkę psychiki, którą nazywają wewnętrznym dzieckiem. To może być dziecko szczęśliwe, nasycone miłością swego ojca, posiadające poczucie bezpieczeństwa i wartości siebie samego. Ale może to być dziecko, które czuje się zagrożone i źle czujące się we własnej skórze. Ojciec bowiem jest tym, który ma wskazać odpowiedni kierunek i pozostać w zasięgu ręki, kiedy dziecko będzie potrzebowało jego pomocy. Bez takiej pomocy i przewodnictwa dziecko, a potem dorosły, będzie czuło się często jak rozbitek na burzliwym morzu.

            A zatem weźmy do serca świętego Józefa i w modlitwie i rozmowie z nim pozwólmy, aby nasze wewnętrzne dziecko poprowadził ku emocjonalnej i duchowej dojrzałości. Żeby zaspokoił ukryty głód ojca. Trzeba nam stanąć z tym głodem przed św. Józefem. Już nie bać się tego głodu, gdy obok jest św. Józef. Bo w ten głód św. Józef wleje nowy zastrzyk sił, bezpieczeństwa i zaufania. A to otwarcie na świętego Józefa oznacza właściwie otwarcie na moc samego Boga Ojca, z Jego wszechmocą, który ze zła wyprowadza jeszcze większe dobro. I oto okaże się, ten głód, który sam w sobie był zagubieniem i ciężarem, który nieznośnie przygniatał, stanie się miejscem naszego nowego życia otwartego na Boga Ojca.