II. Jeśli chcesz poznać Boga, poznaj najpierw samego siebie

Rozpocznijmy od przypomnienia wewnętrznego stanu ducha dwóch synów z przypowieści Jezusa. Ich główna dolegliwość polega na tym, że nie czują się kochani przez ojca. Posiadali zafałszowany obraz ojca. To sprawiło, że mieli zaniżone poczucie własnej wartości, co spowodowało, że odeszli daleko od ojca i pogubili się w życiu. Jezus w przypowieści o synu marnotrawnym pokazuje drogę do odkrycia prawdziwego, pozytywnego obrazu samego siebie, przez poznanie prawdziwego obrazu Boga. Dla nas ta droga wiedzie przez modlitewną medytację Bożego słowa. Aby przez medytację tej przypowieści, odnaleźć siebie w synach i być uzdrawianym przez postać ojca.

            Poznanie prawdziwego obrazu Boga, nie tyle przez rozum, ale Boga przeżywanego w osobistym modlitewnym doświadczeniu, ma podstawowe znaczenie dla naszego psychicznego i duchowego życia. Mistrzowie życia duchowego mówią, że chory obraz Boga czyni także chorą ludzką duszę. Rezultatem wypaczonego, surowego obrazu Boga jest surowa pobożność, która objawia się w twardym stosunku do siebie samego.

            W omawianej przypowieści Jezus odrzuca ten nieprawdziwy obraz, pokazując moment,                 w którym młodszy syn osobiście odkrywa prawdę o swym ojcu. Kiedy? Gdy znajdzie się w jego ramionach, wtulony w swego ojca. I dopiero tam, w ramionach swego ojca, młodszy syn odkrywa swoją wartość. Obraz Boga możemy odkryć tylko w klimacie Jego ramion, Jego obecności i Jego spojrzenia. Każdy inny obraz Boga jest fałszywy.

            Przypatrzmy się wizerunkowi Boga, jaki Jezus przedstawia w nam w przypowieści i porównajmy go z naszym dotychczasowym wyobrażeniem Boga. Zatrzymajmy się na pierwszym obrazie: ojca, który żyje z dziećmi pod jednym dachem. Symbolem tego domu jest ojciec: kochający, łagodny, wyczekujący, miłosierny. Jest to Bóg, który nie jest daleko, ale uczestniczy w ludzkiej codzienności. Żyje tym co człowiek. Co więcej, to właśnie On nie przestaje być obecny i wyczekujący, nawet wtedy, gdy dziecko mówi do Niego: „Odchodzę. Ty mnie już nie obchodzisz”. Jest Bogiem, który pragnie bliskich relacji z człowiekiem, jest więc cały czas z człowiekiem pod jednym dachem, jak w Psalmie 139: „Panie, przenikasz i znasz mnie. Ty wiesz, gdy siedzę i wstaję”. Gdy się bliżej poznaje Boga, zdumiewa Jego pokora, bo On przychodzi do nas niezwykle prosty sposób, przez zwykłe codzienne sprawy. On, Syn Boga, stał się człowiekiem, aby uczestniczyć z nami we wszystkim co ludzkie, oprócz grzechu. Ale dla nas zdecydował, że wejdzie nawet w grzech, poprzez wzięcie go na Siebie na krzyżu. Jego dom jest zawsze tam, gdzie są Jego dzieci. Drzwi Jego domu pozostają zawsze otwarte, nawet gdy my wychodzimy trzaskając drzwiami. Jego bezwarunkowa miłość zawsze pragnie naszego powrotu. Jezus mówi w J14,2: „Niech się nie trwoży serce wasze. W domu mojego Ojca jest mieszkań wiele”.

            Tymczasem zachowanie synów z przypowieści Jezusa przypomina często postawę człowieka, który żyje z Bogiem, ale jednocześnie nawiązuje z Nim pogańskie relacje – obce i zimne. Jest to Bóg, którego trzeba codzienne lub co niedzielę zadowalać i obłaskawiać pacierzem, obrzędem religijnym, chodzeniem do kościoła. Brak w tej relacji miłości człowieka.

            A Bóg ma pełen miłości stosunek do człowieka już od momentu jego stworzenia. Biblia informuje nas, że kiedy Bóg stworzył człowieka, widział, że „wszystko, co uczynił było bardzo dobre i piękne”(Rdz 1,31), bo słowo „dobre” w języku hebrajskim znaczy też samo co piękne. Jednym słowem, Bóg był zachwycony pięknem tego co stworzył. Bóg cieszył się nami. Mamy Boga, który nigdy nie przestał wątpić w nasze dobro i piękno, które wpisał w nasze człowieczeństwo. W przypowieści widzimy jak ojciec codziennie czeka na swoje dziecko i nigdy nie wątpi, że dobro w nim zasiane, przyprowadzi go kiedyś z powrotem do Niego. Jest to więc portret Boga, który nieustannie widzi w nas to, co dobre i piękne. Jest to Bóg od którego mamy się uczyć właściwego spojrzenia na siebie. Ten obraz dobra i piękna nieustannie w sobie odnajdywać.

            Bóg Stwórca jest także przedstawiany w postaci garncarza, który jak prawdziwy artysta kształtuje człowieka. Bóg jest artystą, który nie potrafi się powtarzać. Każdy z nas jest dziełem jedynym i niepowtarzalnym i nikt nie może nas zastąpić. Możemy powiedzieć o swej niepowtarzalności: „Nigdy przede mną nie było, ani po mnie nie będzie drugiej takiej osoby jak ja”. Mimo, że jest nas tylu na ziemi, nie ma jednostek identycznych, więc każdy może powiedzieć: „świat został stworzony dla mnie”. A ponieważ Bóg stworzył nas własnymi rękoma, nawiązuje z każdym z nas niepowtarzalną relację. Każdy z nas dla Boga jest jedyny i niezastępowany. Każdego kocha niepowtarzalną miłością, a jednocześnie największą. Obraz Boga jako garncarza przypomina nam też, że On nas nie tylko ukształtował, ale kształtuje nadal nieustannie. Gdyby Bóg przez chwilę przestał o nas myśleć i przestał nas pragnąć, przestalibyśmy istnieć.

            W tym miejscu pomódlmy się przed obrazem Boga Ojca. Kontemplujmy Ojca, który cieszy się moim życiem, który widzi moje dobro i piękno, który nieustannie stwarza mnie swoimi rękami. Czy ten obraz jest mi bliski? Jakie mam odczucia?