VII. Święty Józef, zaprawia swoje dzieci do walki duchowej

Święty Józef jest ojcem, który zaprawia do walki, uczy nas jak akceptować rzeczywistość taką jaką ona jest, w świetle łaski. Bo jeżeli zabrakło nam kiedyś dobrego wpływu ojca, to zranione wnętrze stara się uciekać od rzeczywistości, która rani i jest trudna do zniesienia. Takie dziecko, a nierzadko dorosły ucieka w wyobraźnię, w fantazjowanie i marzycielstwo. W życiu takiego człowieka jest wtedy brak umiaru, co może prowadzić do niewłaściwych wyborów. Na szczęście Józef uczy twardego stąpania po ziemi. Wpływ Świętego polega na tym, że tworzy on w nas coś na kształt filtru. Pozwala wchodzić temu, co odpowiednie i odsuwa, odpycha to, co niewłaściwe. Usuwa niepotrzebne myśli i niepewność, wprowadza świadomość Bożej obecności, co pozwala zaakceptować rzeczywistość i daje siły do stawienia jej jej czoła.

            Józef jest też ojcem, który pomaga własnemu dziecku zaakceptować rzeczywistość własnego ciała, takie jakie jest. Kobiece, męskie, młode, stare, zdrowe lub chore. Bo ciało potrafi też być siedliskiem bólu. Więc św. Józef zaprawia nas do walki w czasie choroby. Kiedy cierpimy, staramy się uciec od chwili obecnej, od bolesnego odczuwania, od swego ciała. Jednak, aby być zdolnym do wytrwania w swoim ciele pomimo bólu, trzeba mieć oparcie w ramionach ojca. Jezus tylko dlatego wytrzymał straszne cierpienia krzyża, że wewnętrznie trwał w miłosnym uścisku ramion Swego Boskiego Ojca. A nauczył go tego św. Józef, gdy brał małego Jezusa w swe ramiona, gdy go chronił i dawał poczucie bezpieczeństwa. Dlatego w trudnej chwili Józef uczy, że mam zaufać Bogu Ojcu. Nie będę opuszczony, mogę liczyć na Boga w samym środku swego cierpienia. Bóg Ojciec mnie kocha i jest wszechmogący, bo: „dla Boga nie ma nic niemożliwego (Łk 1,37)”. Dlatego zawsze jest nadzieja. Jednym słowem, naszą odpowiedzią na zmartwienie i strach jest jedno: skulić się w ramionach Ojca i do ostatniego tchu Mu zaufać.

            Święta Teresa z Lisieux jako dziecko była przewrażliwiona, lękliwa i histerycznie reagowała na trudne sytuacje. W pewien wigilijny wieczór kilka ważnych słów wypowiedzianych przez jej ukochanego ojca całkowicie ją odmieniło. Od tego chwili zaczęła czynić niebywałe postępy. Powiedziała potem o sobie, że od tego momentu rozpoczęła „bieg olbrzyma”.

            Pójście za św. Józefem pozwoli każdemu z nas przejść od psychofizycznej niedojrzałości do

stanu dziecięctwa Bożego. Zatem, jeżeli przylgniemy do św. Józefa, możemy któregoś dnia sami rozpocząć swój „bieg olbrzyma”.

            Pomódlmy się do św. Józefa.

           Święty Józefie, ogarnij każdego z nas i wprowadź w nowy etap życia. Spraw, że poczujemy się uspokojeni, bo ty jesteś jak mur obronny wokół nas. Ty, który zostałeś obrońcą całego Kościoła. Dodaj pewności siebie i weź nasze zmartwienia na siebie. Daj pewność, że nie jesteśmy już sami, ale zawsze z tobą, naszym opiekunem i obrońcą.