II. Oddzielić dziecko od matki, oddzielić matkę od dziecka

Odpowiedzmy sobie najpierw na pytanie, dlaczego w ogóle mówimy o potrzebie oddzielenia matki od dziecka? Przy czym, że nie chodzi tutaj o jakieś radykalne rozerwanie więzi matki z dzieckiem, ale o ich właściwe rozluźnienie.

            To rozluźnienie jest niezbędne, aby na pewnym etapie rozwoju, umożliwić dorastającemu dziecku ukształtowanie swej samodzielnej kobiecej lub męskiej tożsamości. Ingerencja ojca jest zaś niezbędna, ponieważ matki mają silną tendencję, poprzez sam fakt urodzenia dziecka i swe skłonności macierzyńskie, do nadmiernego wiązania swego dziecka ze sobą aż do końca życia. W tym wszystkim trzeba też pamiętać, że więzi łączące osoby w rodzinie nie mogą być ani za odległe, ani za bliskie. Zbytnia odległość oznacza samotność osób, ale zbytnia bliskość odbiera niezbędną wolność drugiej osobie i uniemożliwia jakikolwiek rozwój. Można powiedzieć, że osoby w takim związku duszą się.

            Oczywiście, w związku matki z małym dzieckiem wielka bliskość jest czymś naturalnym i wręcz pożądanym, ale dojrzewający młody człowiek musi mieć coraz większą samodzielność. Tę większą samodzielność ma zbudować właśnie ojciec. Bo miejsce ojca jest inne niż matki. Ojciec nie przebywa w tej samej bliskości ze swoim dzieckiem. Ojciec jest tym trzecim, który wchodzi w kontakt matka-dziecko, aby go rozszerzyć. Wyrywa je ze zbyt bliskiego kontaktu z matką, wiodącego do duchowego zablokowania rozwoju. Jest to doświadczenie niezbyt przyjemne, bo trzeba porzucić łagodność i pociechę matki. Ale w zamian dziecko otrzymuje od ojca poczucie samodzielności i niezbędną w dorosłym życiu umiejętności zwycięskiej obrony swych słusznych racji. Jednym słowem, ojciec uczy dziecko zdolności do samodzielnego stawania czoła przeciwnościom, z którymi nieuchronnie przyjdzie mu się potykać w dorosłym życiu. Jeżeli dziecko nie doświadczy tego oddzielenia od matki, to w dalszej perspektywie będzie się rozwijać z destrukcyjnymi objawami. Będzie miało zakłóconą tożsamość, trudności w zaangażowaniu się, mogą go nawiedzać paraliżujące smutki i uczuciowa niedojrzałość

            Takie oddzielenie przez ojca jest zresztą przewidziane w pedagogii Boga Ojca. Już w Księdze Rodzaju, gdzie za każdym razem Bóg wypowiada jakieś zdanie, stwarza i oddziela światłość od ciemności, wody spod nieba i wody ziemskie. Na koniec oddziela mężczyznę od niewiasty. Oddzielenie oznacza także opuszczenie rodzinnego gniazda. Abraham stał się posłuszny rozkazowi Boga i opuścił, oddzielił się od swego rodzimego kraju. Można powiedzieć, że w życiu samego Jezusa mamy do czynienia z takim aktem oddzielenia od matki. Żydowscy chłopcy są przyjmowani do świata mężczyzn, gdy osiągną dwanaście lat. Dla Jezusa uroczystość ta wypadła najprawdopodobniej wtedy, gdy poszedł z rodzicami do Świątyni Jerozolimskiej, aby uczcić Święto Paschy. Od tej chwili zaczyna akcentować swe oddzielenie i określać się w relacji do swego Ojca niebieskiego. Kiedy Matka robi Mu wymówki, po Jego pozostaniu w Świątyni, Jezus delikatnie, ale i stanowczo wyjaśnia swoje zachowanie: „Czyż nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca? „ (Łk.2,49).

            Zatem każdy ziemski ojciec winien być takim nauczycielem oddzielenia, prowadzącym do dojrzałego życia.